poniedziałek, 31 lipca 2017

Niedzielny wypad za miasto

Pogoda piękna, tylko jak dla mnie trochę za gorąco. Najlepsza temperatura dla mnie to 25 C. Mimo upału postanowiliśmy wybrać się na łono natury.
Oto  co zaobserwowało oko mojego aparatu.










Zwierzęta niechętnie pozowały do zdjęć, długo czekałam na okazję zrobienia im zdjęcia.
Ptaki skryły się na drzewach, motyle, pszczoły i osy też. W taki upalny dzień życie na łące zamiera.
Przy następnej wizycie na łące może jej mieszkańcy będą bardziej gościnni.

środa, 26 lipca 2017

Coś z niczego

Kolejna odsłona, co można zrobić z pudełek po owocach z Biedronki. Można zrobić wiele bardzo fajnych zabawek dla dzieci. Zabawa jest tym fajniejsza, że dzieci mogą uczestniczyć w tworzeniu tych zabawek. A jak taka zabawka się zniszczy można zrobić następną.
Tym razem zrobiłam kuchnię.

Co mi było potrzebne?
Dużo wolnego czasu
Pudełka tekturowe po owocach z Biedronki
Klej na gorąco
Metalowa mała miseczka
Pompka z butelki od mydła w płynie
4 płyty CD
Kolorowe kartony
Ładna ściereczka do naczyń
Nożyczki
Ołówek
Farba akrylowa
Korki od butelek PET

Zaczynamy:

Kleiłam, wycinałam, malowałam,naklejałam i wyszła taka kuchnia dla Michała.


Piekarnik


Szafka ze zlewozmywakiem


Płyta gazowa



Zlew


Kuchenka


Talerze, wykorzystałam pudełko po arbuzach


Mikrofalówka



Szafka




A tak wygląda całość

Zrobienie tej zabawki zajęło mi dwa dni. Radość Michała była bezcenna. 



poniedziałek, 24 lipca 2017

Coś z niczego - tekturowa kołyska

Byłam w Biedronce, a tam dużo pudełek z tektury. Leżą sobie i proszą weź mnie. Trzeba coś z nich zrobić. Zrobiłam - kołyskę dla misia.

Potrzebne mi było:

Małe pudełko po butach
Gruba tektura / z pudełka po owocach, z Biedronki/
Kolorowy materiał na pościel
Koronka do ozdobienia pościeli
Ocieplacz do wypchania poduszeczki i kołderki
Maszyna do szycia / można uszyć w ręku /
Klej na gorąco
Farba kredowa do pomalowania kołyski





















Efekt końcowy, Michał zadowolony. Jego misio ma teraz gdzie spać.


środa, 19 lipca 2017

Nowy projekt

Jakiś czas temu zakupiłam witrynę z lat 50 XX wieku. Marzyłam o takim meblu od zawsze aby stanął u mnie w pokoju. Kiedyś nawet zakupiłam coś na wzór takiej witryny, ale to nie było to. A ja nadal marzyłam i marzyłam. Jest, taka jak chcę. Kupuję. Kupiłam i teraz nad nią pracuję. Niebawem pokażę Wam efekty mojej pracy.



A już teraz zapraszam Was na ostatni już fragment Letniej Opowieści pt." Gdzie jest Fafka"



-Jacek chodu. 
I tyle nas widzieli.
Biegliśmy na oślep przez dłuższą chwilę nie oglądając się za siebie. Zresztą było ciemno i tak byśmy nic nie widzieli. W końcu musieliśmy się zatrzymać bo już nie mieliśmy siły biec dalej.
 - Jacek udało się. Zrobiliśmy go w bambuko. Ale jazda. 
Cieszyłem się , że mój plan stworzony w jednej chwili okazał się planem doskonałym. 
- Teraz musimy wrócić jakoś do klasztoru i spotkać się z tą biedną dziewczyną. 
- A gdzie jest twój pies? - spytał z troską w głosie Jacek.
- Pewnie pilnuje dziewczyny, da sobie radę. Nie martw sie o niego. 
– Chłopaki to wy? - spytał dziewczęcy głos wydobywający się z krzaków. 
- To my. A ty kto jesteś i co tu robisz? - spytaliśmy razem jak na komendę. 
- To ja dziewczyna z klasztoru.- odpowiedziała dziewczyna cichutko i rozpłakała się.
 Podbiegłem do krzaków, rozgarnąłem gałęzie, kalecząc palce do krwi kolcami wystającymi z gałęzi tarniny. Moim oczom ukazała się płacząca zakonnica. Miała podrapane aż do krwi ręce i twarz. Cała drżała. Zdenerwowałem się na nią. 
- Dziewczyno miałaś czekać na nas przy klasztorze. Po co tutaj przybiegłaś? - pytałem ją zdenerwowany. Dziewczyna cały czas popłakiwała. Nic nie mówiła, siedziała jak trusia i patrzyła przed siebie. 
Dajmy jej spokój.- odezwał się Jacek. Dziewczyna i tak już ma za swoje.
 - Muszę tam iść.- odezwała się nagle dziewczyna.
Może uda mi się wślizgnąć do klasztoru przez nikogo nie zauważona.- powiedziała stanowczo.
 - To moja ostatnia i jedyna szansa. Ruszyła w kierunku miasta, za nią Jacek i Bartek. 
-Po co wy za mną idziecie? Sama dam sobie radę. Nie potrzebuję was. Teraz będę miała same kłopoty przez wasze pomysły i plany. Skąd wy właściwie się tutaj wzięliście?
 - Bo widzisz.... Przyjechaliśmy do naszej mamy.- Powiedziałem szybko. 
-Do królowej Bony.- Szybko wyjaśnił całą sytuację Jacek.
 - Właśnie musimy koniecznie widzieć się z królową Boną- dodałem. 
- No właśnie my przyjechaliśmy do królowej Bony.- potwierdził Jacek.
- Czy możesz nam pomóc dostać się przed jej oblicze? - skromnie zapytał.
 - Nie,nie mogę wam pomóc w dostaniu się przed oblicze Bony i nie możecie ze mną iść do miasta
w takich ubraniach. Zaraz zacznie świtać, ludzie wyjdą na ulicę i będzie kłopot.Musimy zdobyć jakieś ubrania – zadecydowała dziewczyna – zostańcie tutaj a ja pójdę się rozejrzeć. Może coś wymyślę. Dziewczyna pobiegła chyłkiem w stronę bramy wejściowej do miasta. Ale zaraz wróciła. -Poproszę o zwrot mojego habitu. 
-Ależ oczywiście, bardzo proszę- zażartowałem i oddałem dziewczynie habit, raczej to co z niego zostało. Dziewczyna w pośpiechu go założyła i pobiegła dalej. Chłopcy zostali w krzakach. Rozmawiali o tym co się z nimi stało i nie mogli znaleźć sensownego wytłumaczenia zaistniałego faktu. Zakonnica wróciła szybciej niż się spodziewali, razem z nią przybiegł Dżoker. Miała ze sobą tobołek , był też z nią jakiś chłopak.
-Już jesteśmy z powrotem. To jest Józek, przywozi warzywa do klasztoru. Nic się nie bójcie , pomoże nam. Masz załóż to – podała Fafce tobołek. 
- Co to jest ? - spytał chłopak i z rozwiązywał tobołek.
- To jest ubranie dla ciebie po starszym barcie Józka. Dla Jacka też mam ubranie. Spójrzcie na Józka, u nas tak chodzą ubrani chłopcy a nie w jakiś... 
-Dżinsach – dokończyłem zdanie. Chłopcy zaczęli przymierzać ubrania.
 - Fe ! Jak to cuchnie rybami i jakie to brudne. Nie założę tego! - stwierdziłem kategorycznie. 
-Jak chcesz, ale pamiętaj jak was złapią i wtrąca do więzienia, ja nie będę mogła wam pomóc. Fafce przypomniała się lekcja historii, na której dziwnym trafem akuratnie był i historyk opowiadał jakim torturom byli poddawani więźniowie odbywający karę w lochach. 
- Namyśleliście się? - spytała dziewczyna 
- Dobrze założymy te śmierdzące ubrania ale przy pierwszej sposobności pozbędziemy się ich- odpowiedziałem za Jacka i za siebie. 
- Jacek nie masz przypadkiem dezodorantu ze sobą. Fuj jak to cuchnie. Zwymiotuje chyba- marudził pod nosem Fafka.
Jackowi było obojętne co na siebie włoży, byle tylko nie wtrącili go do lochu.
- Odwróć się , musimy się przebrać- rozkazałem zakonnicy. 
- Teraz zajmie się wami Józek. Pójdziecie do niego. Wieczorem w Sulejowie będzie huczna zabawa z okazji przyjazdu królowej Bony do Piotrkowa. Będzie dużo ludzi, nikt was nie zauważy. Może uda się wam podejść do królowej. Powodzenia. 
- Dzięki za pomoc. Zobaczymy się jeszcze. - spytałem cicho. 
- Nie wiem. Powodzenia. Zakonnica odeszła szybko w stronę bramy prowadzącej do miasta a my zostaliśmy sami z Józkiem. Chłopak powiedział abyśmy szli za nim. Mieszkał z rodzicami za murami miasta w nędznej drewnianej chacie krytej słomą. Już świtało kiedy doszliśmy na miejsce. Matka Józka od razu podała nam jedzenie. W glinianym dzbanku było zsiadłe mleko a w głębokiej misce ziemniaki polane cuchnącym łojem. Ponaglała nas do jedzenia. Broniłem się jak mogłem. Jacek też. 
Jak tylko spojrzałem na stół od razu mnie mdliło. Józka nie można było utrzymać tak rwał się do jedzenia. 
- Poczekaj- mówiła matka- najpierw goście,potem ty. 
-Proszę mu pozwolić, jak ma apetyt niech sobie chłopak nie żałuje. Ja nie jestem głodny. Zjadłem śniadanie, które miało dużo kalorii- powiedziałem i szybko tego pożałowałem. 
–  Czego dużo zjadłeś? - spytała matka Józka. Szybko zorientowałem się, że popełniłem gafę. Matka Józka nie wie co to są kalorie. Szybko naprawiłem swój błąd. 
- Zjadłem kaszę i jestem syty- skłamałem. 
Kobieta ożywiła się. 
- Kasza jest zdrowa i daje siłę. Mamy też i kaszę zaraz przyniosę. 
- Nie trzeba. Jesteśmy zmęczeni. Możemy się gdzieś przespać?- spytałem ziewając. 
- Józek zaprowadź chłopców do stodoły na siano. Tam Wam będzie dobrze. Siano pięknie pachnie i usypia – powiedziała uśmiechając się matka Józka. -
- Pięknie dziękujemy za gościnę- ukłonił się w pas Jacek. 
- Poszliśmy z Jackiem do szopy na siano i więcej nic nie pamiętam. Wieczorem obudziła nas matka Józka szarpiąc za ręce. 
- Wstawajcie pora iść do Sulejowa. Zaczyna się tam zabawa. Będzie królowa Bona z dworem.

Biegliśmy przez las, z daleka majaczyły jakieś małe punkty światła. Było bardzo ciemno, prawie nic nie widziałem. Biegłem na oślep za Józkiem.
–  Józek stój- krzyknąłem
Józek zatrzymał się jak na komendę. Jego oczy pytały co się stało.
- Przecież nie mamy przebrania na zabawę- stwierdziłem załamanym głosem.
- Nic się nie martw. Jest ciemno, nikt nawet tego nie zauważy – wydusił z siebie Jacek i pobiegliśmy dalej. 
- Jacek ja już nie mam siły, zatrzymaj się, chociaż na małą chwilkę - prosiłem Jacka zdyszanym głosem.
- A mówiłem trenuj ze mną bieganie po parku bo kiedyś może ci się przydać, to ty wolałeś uganiać się za tą rudą Paulinką z III c. To teraz masz co chciałeś.
Nagle usłyszeliśmy jakiś warkot jakby samochodu. Warkot zbliżał się do nas coraz bliżej aż w końcu zza krzaków ujrzeliśmy białe światła mijania i samochód… ale czyj to był samochód nie uwierzycie mi. Koło nas przejechał sam Pan Tomasz.W pierwszej chwili myślałem, że zwariowałem ale Jacek mnie uszczypnął w łokieć i zapytał.
- Ty widzisz to co ja widzę? Przecież to sam Pan Tomasz
Mimo, że było ciemno zauważyłem na twarzy Pana Tomasz również zdziwienie.
- Chłopcy co wy tu u licha robicie po nocy?
- Bo my proszę pana…- zaczął się jąkać Jacek- bo my proszę pana idziemy do Sulejowa na zabawę z okazji przyjazdu Królowej Bony na łowy, mamy dla niej arcy ważną wiadomość – wyrecytowałem jednym tchem.
- To dobrze się składa bo ja też się wybieram w te strony. Wskakujcie to was podwiozę. 
I tym dziwnym zbiegiem okoliczności dojechaliśmy na zabawę do Sulejowa. Serdecznie podzękowaliśmy naszemu wybawcy i wspólnie z Józkiem udaliśmy się do miejsca gdzie odbywała się zabawa. 
Na rynku było gwarno i wesoło. Ludzie bawili się,tańczyli.
- Gdzie jest królowa - spytałem z niecierpliwością.
CDN.
Tekst: Małgorzata Skiba-Skibińska
Drodzy Czytelnicy nie chcę Was zanudzać przygodami Fafki, ale jeżeli będziecie mieli ochotę poczytać o dalszych losach naszych bohaterów, napiszcie mi w komentarzach, chętnie spełnię Wasze prośby.

wtorek, 18 lipca 2017

Zapraszam do kuchni

Dziś zapraszam do mojego przepiśnika. Pojawił się nowy przepis, na kartacze.






Więcej na stronie: Przepisnik. Zapraszam.

sobota, 15 lipca 2017

Rozdanie

Mam dla Was niespodziankę. Rozdanie na blogu.




Zadanie jest proste, wystarczy że zostaniecie publicznymi obserwatorami mojego bloga i napiszecie w komentarzu pod postem: Moja ulubiona książka z dzieciństwa, liczę na kreatywne odpowiedzi. W komentarzu proszę dołączyć adres e-mail, ułatwi mi to kontakt z Wami w razie wygranej.

Regulamin rozdania.
1. Organizatorem rozdania jest blog: www.romafable.blogspot.com
2. Fundatorem nagród jest Organizator rozdania.
3. Nagrody będą wysłane do zwycięzców na koszt Organizatora, tylko na terenie Polski.
4. Wyniki rozdania będą widoczne na blogu Organizatora w ciągu 7 od zakończenia zabawy.
5. Rozdanie trwa od dnia  15. 07. 2017 r., do dnia 15. 08. 2017 r. .
    Zgłoszenia wysłane po tym terminie nie będą brane pod uwagę.
6. Rozdanie nie odbędzie się, gdy nie przystąpi do udziału minimum 20 osób.
7. Aby wziąć udział w rozdaniu, trzeba być publicznym obserwatorem bloga www.romafable.blogspot.com i odpowiedzieć na pytanie : Moja ulubiona książka z dzieciństwa. Przy ocenie prac  liczy się kreatywność i walory artystyczne.  Należy zostawić komentarz w/g wzoru pod tym wpisem.

        obserwuję bloga jako:
        odpowiedź na pytanie:
        adres e-mail:

Pod komentarzem proszę zaznaczyć, którą książkę chcielibyście otrzymać.
8. Prawidłowe zgłoszenie do rozdania i zapoznanie się z regulaminem jest równoznaczne z zaakceptowaniem niniejszego regulaminu.
9. Uczestnik zgadza się z warunkami regulaminu i wyraża zgodę na przetwarzanie swoich danych osobowych zgodnie z ustawą o Ochronie Danych Osobowych / Dz.U.Nr 133 poz.883/
10. Zwycięzcy otrzymają wiadomość na adres e-mail, w ciągu trzech dni należy odesłać informację z adresem, na który ma być wysłana nagroda. Po tym czasie zwycięzca traci prawo do nagrody. Nagroda przypadnie następnej osobie wybranej przez Organizatora. Nagrody będą wysłane w ciągu 7 dni roboczych od otrzymania informacji z adresem nagrodzonego.
11. Niniejsze rozdanie nie jest grą losową w rozumieniu ustawy z dnia 19.11.2009r. o grach hazardowych/ Dz.U. Nr 133 poz.883 

Nagrody
1. W zabawie nagrodzone zostaną trzy osoby.
2.  Nagrodami są książki.

Nagroda pierwsza

Nagroda druga



Nagroda trzecia


Życzę miłej zabawy.

środa, 12 lipca 2017

Szafka zrobiona na szaro - metamorfoza






Pamiętacie moją szafkę kuchenną?




Już tak nie wygląda. Kupiłam ją dwa lata temu z zamiarem przemalowania. Były dwie opcje, albo na ecru, albo na szaro.Długo się zastanawiałam, aż w końcu odpuściłam. Potrzebowałam świeżego spojrzenia na problem. Po dwóch latach przyszedł ten właściwy moment. Wiem i jestem pewna co do koloru jakim pomaluje szafkę.
Będzie to emalia akrylowa, matowa, w kolorze " listopadowe niebo" z firmy  LUXDECOR,
do drewna, metalu i lamperii.
Producent daje gwarancje, że farba nie zostawia smug, posiada trwały kolor i jest ekologiczna.
W trackie pracy nad tą metamorfozą rzeczywiście przekonałam się, że farba doskonale się rozprowadza i nie pozostawia smug, jest bezwonna i przyjemnie się z nią pracuje.
Oczywiście w trakcie pracy miałam otwarte okno ale tylko dlatego, że był bardzo parny dzień.
Puszka farby o pojemności 0,4 l w zupełności wystarczyła na położenie 4 warstw farby.
Metamorfoza zajęła mi dwie doby. W/g wzornika rzeczywistego odcień farby odbiega od tego jak wygląda moja szafka. Wydaje mi się, ze to ilość położonych warstw zadecydowała o ostatecznym odcieniu koloru.
Metamorfozę zaczęłam od:
Umycia szafki letnią wodą z płynem do mycia naczyń.
Następnie poczekałam aż woda odparuje i szafka będzie sucha.
Przyszła kolej na zabezpieczenie niebieską papierową taśmą LUX-TOOLS szyb i zawiasów.
Pozostało jeszcze zdjęcie frontów z szafki możemy zaczynać.

Przy metamorfozie miałam wsparcie od:







Żadnej części szafki nie szlifowałam, ponieważ nie chciałam pyłu i kurzu w mieszkaniu. Trochę się obawiałam czy farba przyczepi się do podłoża na tyle dobrze aby można było kłaść kolejne warstwy. Po drugiej warstwie okazało się, że wszystko jest w porządku i mogę spokojnie pracować dalej. Pierwszą warstwę nałożyłam pędzelkiem. Nie czekałam 4 godzin, tak jak zaleca producent, aby położyć następną porcję farby. Pierwsza warstwa była cienka i już po godzinie mogłam kłaść następną, tym razem nakładałam farbę wałkiem z mikrofibry. Tutaj czas oczekiwania  na położenie kolejnej warstwy wydłużył się do trzech godzin.



Do nakładania pierwszej warstwy użyłam starego pędzla z włosia naturalnego. Doskonale się sprawdził, nie pozostawił żadnych smug a po wyschnięciu powierzchnia była gładka.
Do malowania zakamarków i małych powierzchni użyłam małego pędzelka z włosia sztucznego.





Najwięcej problemu miałam przy malowaniu frontów szafki. Szyby mają szprosy, powierzchnia malowania jest mała, trzeba to robić bardzo precyzyjnie. W kilku miejscach mimo zabezpieczenia szyby taśmą, farba ubrudziła szybę.



Zobaczcie jak przebiegała cała metamorfoza na zdjęciach.














 A tak prezentuje się szafka po metamorfozie.




Wiem lampa nie pasuje, ale planuję zmianę.


Podsumowanie metamorfozy:
Cała przemiana trwała dwie doby. Koszt jest niewielki: 16,00 farba i 10,00 wałek, razem 26,00.
Jestem zaskoczona jakością farby, rzeczywiście nie pozostawiła smug, powierzchnia jest gładka i miła w dotyku, można powiedzieć aksamitna. Farba dobrze się rozprowadzała i szybko schła. Jedyny mankament to to, że kolor trochę odbiega od koloru na wzorniku rzeczywistym.
Jak Wam się podoba ta przemiana? Jak myślicie czy tą białą szafkę też przemalować na szaro, popielato. Może zostawić ja w takim kolorze jak jest? Jeżeli chociaż jedna osoba po przeczytaniu tego wpisu postanowiła coś zmienić w swojej kuchni to będę bardzo szczęśliwa. Dziewczyny zmieniajcie swoje otoczenie, nawet najmniejszy zmieniony drobiazg sprawi Wam radość. Dajcie znać jak to u Was jest z tymi zmianami.