Myślicie pewnie, że dzisiejszy wpis będzie o modzie. Nie, nie będzie o modzie, chociaż inspirację zaczerpnęłam z dzisiejszego mojego stroju, czerwonej sukienki. Nie zawsze lubiłam kolor czerwony, wychowałam się w PRL-u,i mam wrażenie że wtedy wszystkie ubrania dla dzieci były w tym właśnie kolorze. Pamiętam jak mama ubierała nas, mnie i siostrę od stóp do głowy na czerwono. Czerwone spodnie, rajtuzy, spódniczki, swetry, czapki, szaliki, rękawiczki, kurtki. Okropność. Dlatego nie lubiłam długo tego koloru, ale teraz już mi przeszło i coś tam czerwonego w swojej szafie mam, ale nie za dużo. Wolę kolory pastelowe. Wróćmy do sukienki. Kiedy rano ją założyłam, i popatrzyłam w lustro, przypomniały mi się truskawki. Ich zapach nawet poczułam w powietrzu. Nie wiem jak to się stało, ale w koło czułam ich zapach. Pewnie działała sugestia. Idąc tym tropem wpadłam na pomysł zrobienia sobie śniadania w kolorze czerwonym. Co z tego wynikło, oglądajcie na zdjęciach.
A sukienka była w takim kolorze
A tak w niej wyglądałam
Nie jestem fanką tego koloru, ale śniadanie w takim kolorze było pyszne. W szafie mam jeszcze kilka sukienek w innych przepięknych kolorach. Może następnym razem też się zainspiruję. Co Wy na to? Czy Wam się podoba mój pomysł?
Śniadanie musiało być pyszne. Przede wszystkim było zdrowe. Ja też nie za bardzo lubię kolor czerwony, ale warzywa i owoce w tym kolorze lubię. Pozdrawiam mama "Gugi"
OdpowiedzUsuńMamo "Gugi" ja chyba wiem jaki ty lubisz kolor następnym razem śniadanie będzie w tym właśnie kolorze.
Usuń