piątek, 1 grudnia 2017

Pierwszy dzień blogmas

Witajcie
Za oknem biało, co przypomina nam o nadchodzącej szybkimi krokami zimie. Długo tutaj nic nie pisałam, bo wena mnie opuściła. Musicie wiedzieć, że u mnie to jest tak: Jak?
Właśnie tak : jak mam natchnienie to piszę i maluję, robię cokolwiek a jak się przyblokuję to nawet na parę tygodni a może miesięcy. Miesięcy? Nie, nie, ja tak nie chcę. Dobrze. Na razie jest wena i pisać mi się chce. Na jak długo, jeszcze nie wiem. Plan mam taki, aby codziennie do 24 grudnia  pisać na blogu co robię w ten przedświąteczny czas.
To zaczynamy.
Wczoraj powiesiłam już kalendarz adwentowy, taki zwykły. Nie kupowałam droższych, bo nie chciałam wchodzić w koszty. Wiadomo, jest gwiazdka i pieniążki się przydadzą na prezenty. Umówiłam się z mężem, że kto pierwszy wstanie i otworzy okienko w kalendarzu to czekoladka jest jego. Mężowi spodobał się ten pomysł i planował nawet już po 24.00 otworzyć okienko. I co?
I nic.Rano wstaję, patrzę okienko zamknięte. Pierwsza czekoladka jest dla mnie.





Wiecie co, rano zauważyłam,że w kuchni, w kredensie zamieszkało już dwóch panów mikołajów.
Jeszcze są trochę nieśmiali, pochowali się. Jeden wlazł do dzbanka na herbatę. Ciekawe w czym ja będę ją robiła, a drugi przykucnął tuż za nim. Śmieszni ci panowie mikołajowie. Badają teren, czy należą się nam prezenty. Trzeba będzie być grzecznym, muszę schować swoje pazurki.




Teraz Was pozdrawiam i do zobaczenia później.

Tak dzisiaj wygląda świat w pierwszym dniu blogmasa.


Kiedy robiłam to zdjęcie, zawiał lekko wiatr i śnieg z drzewa spadł mi za kołnierz. Oj! nie miłe to uczucie, ale dałam radę. Szybko pobiegłam do domu i zmieniłam mokry sweter na suchą koszulkę. Przynajmniej wiem, że jest już zima.


Pierwszy bałwan tej jesieni.
Dzisiaj Was już żegnam cieplutko i zapraszam jutro na spotkanie z blogmasem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz